Przez ponad 2,5 roku red. Jacek Żakowski bardzo chętnie i często łajał rząd Donalda Tuska. W pewnym momencie jednak, pod koniec minionego roku, polityka tego gabinetu zaczęła się mu podobać. Innym, co logiczne, podobać się w tym czasie przestała, więc teraz to oni postanowili skorzystać ze swego demokratycznego prawa i przystąpili do łajania rządu. Jednak Żakowski odmawia im prawa, z którego sam latami korzystał i nawołuje: „Odwalcie się od Tuska!” (poniedziałkowa GW, s. 8).
Mianem stadnych, „niemądrych kóz”, które krytykują rząd, dziennikarz określa przede wszystkim Leszka Balcerowicza i Jerzego Hausnera. To ich rzekome błędy musi dziś „naprawiać” premier Tusk, co tym bardziej w oczach autora dezawuuje ich obecne krytykanctwo. Dwóm byłym wicepremierom „od spraw gospodarczych” Żakowski zarzuca szereg spraw. Na przykład to, że nie podjęli oszczędnościowych reform, które spowodowałyby ograniczenie wydatków publicznych. Tylko sklerozą można tłumaczyć to, że Żakowski zarzuca tego rodzaju nieróbstwo autorowi jedynego w minionej dekadzie programu konsolidacji wydatków publicznych, pod nazwą „plan Hausnera”. Zapominalstwo dotyka Żakowskiego boleśnie, gdyż wydaje się nie pamiętać, iż plan ten nie został zrealizowany w zakresie swoich zasadniczych elementów, ponieważ przeciwko zagłosował klub PO z premierem Tuskiem na czele. Pytanie więc, czy nie po sobie samym musi on teraz „naprawiać”?
Dalej Hausner obrywa za to, że za jego urzędowania, parlament zdecydował o wyprowadzeniu służb mundurowych z powszechnego systemu emerytalnego, co jest przywilejem kosztownym dla budżetu. Znów, kto poparł w Sejmie to fatalne rozwiązanie, ramię w ramię z SLD? PO, z premierem Tuskiem na czele.
Balcerowicz obrywa, jak zawsze, za całokształt. Za bilans swoich działań z lat 1997-2000, w tym za brak podniesienia wtedy już wieku emerytalnego. Dodatkowo za prywatyzację PZU, choć ministrem skarbu nie był. Krytyka dotyczy również sprzedaży TP SA państwowej francuskiej firmie France Telecom i jest niesprawiedliwa, ponieważ ekipa Buzka i Balcerowicza była okolicznościami zmuszona do wyboru tego inwestora, a poza tym sprzedała TP SA grubo powyżej wartości. Tak czy inaczej, Tusk i dzisiejsza PO stanowili trzon ówczesnej koalicji AWS-UW i tamtą politykę współasygnowali. Za działalność ministra Emila Wąsacza, jakkolwiek ją oceniać, Tusk ponosi taką samą odpowiedzialność jak Balcerowicz. Stąd logiczna koncepcja Żakowskiego nie trzyma się kupy.
Balcerowicz i Hausner nie mają też jakoby prawa krytykować rządu Tuska, ponieważ „siedzieli jak myszy pod miotłą”, gdy Zyta Gilowska obniżała składkę rentową, przez co „dramatycznie” uszczupliła dochody budżetu. Tyle że PO z premierem Tuskiem na czele głosowała za tą obniżką, więc znów rozłożenie win za stan finansów publicznych kształtuje się zupełnie inaczej aniżeli jawi się to red. Żakowskiemu.
Zdaniem tego autora nie ewentualny powrót PiS do władzy jest największym zagrożeniem, ale ewentualne odzyskanie politycznych wpływów przez „doktrynerów” w rodzaju Balcerowicza. To on, nie PiS, jest dziś rzekomo największym złem polskiej polityki, tak jak za rządów PiS bardziej szkodliwa, według Żakowskiego, była Gilowska niż Zbigniew Ziobro. To, w końcu, jasne postawienie sprawy przez tego komentatora, którego teksty są w istocie dla polskiej debaty publicznej dziś bardziej szkodliwe od felietonów Piotra Semki. Andrzej Lepper stworzył niszę wypadając ze sceny, w sam raz dla redaktora „Polityki”.
„Grzecznej” prośby redaktora pod hasłem „odwal się od Tuska” nie posłucham. Tak samo jak on nie posłucha zapewne, niestety, mojej: odwal się od łam mojej gazety!