W znaczną nerwowość popadł z bardzo słusznych powodów w tym tygodniu przewodniczący SLD Leszek Miller. Doskonale wie, że pętla jednak zaciska się wokół jego szyi, że śledztwo dotyczące tajnego więzienia dla rzekomych terrorystów, które najwyraźniej pozwolił założyć agentom CIA w Polsce, aby robili tam to, co prawem międzynarodowym, prawem USA, ale i prawem Polski jest zabronione, nie zostanie ukręcone. Zbigniew Siemiątkowski usłyszał zarzuty, a chyba nikt nie uwierzy, że ten polityk działał w tej sprawie bez wiedzy czy tym bardziej wbrew woli premiera Millera, swojego wieloletniego partnera na politycznej drodze.
Leszek Miller uznaje fakt, że informacje z tajnego śledztwa w postaci newsa o zarzutach dla Siemiątkowskiego przeciekły do gazety, za przejaw degrengolady państwa. Może tak to postrzegać. Dla mnie jednak przejawem degrengolady państwa jest raczej to, że jego władze pozwalają obcym służbom specjalnym zakładać tajne placówki, wyrzekają się wszelkiej kontroli nad tym, co w ich murach się dzieje, zgadzają się, że może tam dochodzić do aktów stojących w bezpośredniej sprzeczności z konstytucją RP i naszymi najważniejszymi zobowiązaniami międzynarodowymi. Degrengoladą państwa jest fakt, że swoją aktywność nadal okazują siły, dążące do polubownego ukręcenia śledztwu łba, czego dowodem jest zatajanie faktu o postawieniu zarzutów Siemiątkowskiemu przez ponad 2 miesiące od tego zdarzenia oraz przeniesienie śledztwa do innej prokuratury w bezpośrednim następstwie tego zdarzenia. Tylko aktywność mediów pozwala opinii publicznej kontrolować bieg tych spraw i zapobiega pogłębianiu się degrengolady. Ma racje Ruch Palikota żądając sejmowej komisji śledczej dla zbadania tej sprawy. Nie było bardziej uzasadnionego motywu dla powołania takiej komisji w całych 23 latach istnienia III RP.
Leszek Miller traci nerwy i panowanie nad sobą. Obrzuca inwektywami polityków domagających się wyjaśnienia tej sprawy, grozi atakiem terrorystów w czasie Euro 2012 jeśli prokuratura nie zostawi go w spokoju, nie dostrzegając chyba tego, że to on, decydując o zgodzie na powstanie ośrodka w Starych Kiejkutach, osobiście ściągnął na nasz kraj groźbę zemsty islamistów. Jeśli do jakiekolwiek zamachu by doszło, to Miller będzie za niego najbardziej odpowiedzialny.
Za swoją polityczną aktywność należy ponosić odpowiedzialność. Zauważa to nie tylko Palikot, którego można podejrzewać o makiaweliczną ochotę wykorzystania tej historii do ukatrupienia politycznej kariery konkurenta na lewicy. Zauważa to także Włodzimierz Cimoszewicz. Obaj mają rację. Sprawa nie może zostać zamieciona pod dywan, nie będzie w Polsce przyzwolenia na tortury, ponieważ one najpierw dosięgną typów spod czarnej gwiazdy Al-Kaidy, ale jeśli te standardy raz naruszymy, to w przyszłości nauczymy się przymykać oko na tortury względem innych ludzi. Już dziś raz po raz słychać o budzących najwyższe wątpliwości działaniach policjantów z prowincjonalnych komend, próbujących wymuszać przyznanie się do winy od osób uznawanych przez nich za podejrzanych. To tej mentalności trzeba w Polsce ukręcić łeb, nie temu śledztwu.
Jeśli jest prawdą, a dziś już wszystko na to wskazuje, że za wiedzą Millera w Polsce służby USA torturowały ludzi, to szef SLD musi zostać ostatecznie wyeliminowany z życia publicznego. Nie ma miejsca w nim bowiem dla polityków w taki sposób podchodzących do litery prawa i naszego porządku konstytucyjnego.