Cóż powiedział zatem w imieniu wszystkich Polek i Polaków wrażym Germanom pan ambasador? Powiedział, że jesteśmy krajem katolickim. Dodał, że związki osób homoseksualnych w Polsce nigdy nie zostaną zaakceptowane, że nie ulegniemy próbom przymusowego transferu ideologii gender z krajów zachodniej Europy. Podkreślił, że w Polsce (najwyraźniej powszechnie) Oświecenie i rewolucja francuska kojarzą się z mordowaniem księży i eliminacją religii z życia społecznego, w żadnym zaś razie z wolnością, solidarnością czy braterstwem. Pogardliwie odrzucił Kanta z jego aberracyjnymi ideami ludzkości i indywidualizmu, w zamian namawiając Niemców, aby ponownie odkryli prawdziwość wizji Hegla, a zwłaszcza jego tez, że wolność jednostki dopuszczalna jest tylko w warunkach zakotwiczenia w obyczajowości, której fundamentami są rodzina, społeczeństwo i państwo. Ubolewał nad tym, że Niemcy i inne kraje zachodniej Europy „absolutyzują” wolność człowieka, a pomniejszają wartość państwa i jego instytucji, jako czynników nadrzędnych. Wszystko to zostało wypowiedziane pod główną sugestią, iż Polacy są inni niż Niemcy i zachód Europy, iż „nasz model życia jest odmienny”.
Kiedyś Radosław Sikorski zrobił w Niemczech spore wrażenie, gdy jako polski minister spraw zagranicznych wezwał rząd w Berlinie do aktywniejszej polityki na płaszczyźnie unijnej i do odważniejszego wykorzystywania przez Niemcy pozycji ich kraju dla realizacji celów politycznych. Jednak tamta wypowiedź musi zblednąć przy wynurzeniach polskiego ambasadora, który Niemcom sugeruje odejście od idei artykułu 1 Konstytucji Republiki Federalnej (o nietykalności godności ludzkiej) na rzecz „melancholijnej” podróży wstecz do Hegla. Idee prymatu państwa i jego instytucji nad wolnością człowieka, ograniczenie wolności poprzez kanon norm obyczajowych dyktowany przez elity władzy – te idee nie były bezpośrednio odpowiedzialne za nastanie w Niemczech narodowego socjalizmu, ale znajdują się wśród tych, które przygotowały podeń już w XIX w. grunt.
Ambasador ponadto robi wielką krzywdę milionom Polek i Polaków, którzy od 1989 roku aspirowali i nadal aspirują do – także duchowego – członkostwa we wspólnocie zachodniej, gdy mówi za nas, że nasz styl życia jest inny od zachodniego, czyli bardziej tradycjonalistyczny, konserwatywny, wspólnotowy, zapatrzony w przeszłość, paternalistyczny, klerykalny, pobożnościowy, martyrologiczny. W ten sposób Andrzej Wolfgang Przyłębski idzie w sukurs wszystkim wrogom Polski na zachodzie, którzy od lat starają wypchnąć nasz kraj poza ramy wolnego świata i umieścić go obok Rosji Putina, także przeżywającej obecnie swoistą konserwatywną kontrrewolucję. Oczywiście pod znakiem autorytaryzmu, zaniku norm państwa prawa i likwidacji praw obywatelskich. Przyłębski z jednej strony tłumaczy, że jesteśmy inni od Zachodu, który nas w efekcie nie rozumie i dlatego nasyła na nas Komisje Weneckie czy debaty w Parlamencie i postepowania w Komisji Europejskiej, ale z drugiej kłamliwie sugeruje, że z owymi zachodnimi zasadami państwa prawnego pod rządami PiS jest przecież wszystko w porządku. W tym miejscu każdy czytelnik wywiadu zorientuje się, że ma do czynienia z propagandzistą groźnego obozu władzy, a w dodatku z propagandzistą relatywnie tępym.
Pan ambasador Przyłębski był nie tak dawno tajnym współpracownikiem komunistycznej bezpieki. Dziś, już jawnie, realizuje podobne cele swoim wywiadem. Oddala Polskę od świata Zachodu, gwaranta naszej wolności i demokracji, psuje relacje z najbardziej kluczowym partnerem, zaś ideologicznie stawia nasz kraj w jednym szeregu z Rosją z wizji Alekandra Dugina. Kto odrzuca Kanta, Milla, Toqueville’a, Berlina i Rawlsa, za pośrednictwem Hegla właśnie w Dugina objęciach wyląduje. A po drodze przyniesie wstyd Polkom i Polakom.
Tekst wywiadu (po niemiecku): http://www.noz.de/deutschland-welt/politik/artikel/883261/polens-botschafter-im-interview-unser-lebensmodell-ist-anders