21 stycznia, w najbliższą sobotę, odbędzie się kongres Partii Demokratycznej – demokraci.pl. W tym roku debata pomiędzy delegatami zapewne będzie się koncentrować wokół takiego oto pytania: czy połączyć się z Ruchem Palikota?
Nie znam w szczegółach okoliczności pojawienia się tego pomysłu w wewnętrznej debacie partyjnej. Od lipca 2009 roku nie jestem już członkiem Partii Demokratycznej. Przyczyny mojego rozstania z Demokratami były wówczas dwie: moja negatywna ocena strategii partii z punktu widzenia doboru partnerów koalicyjnych (powielanie pomyłki, jaką w latach 2006-08 był LiD, przy okazji wyborów do PE w 2009 r.) i długoterminowego kształtowania profilu ideowego oraz taka sama ocena stylu przywództwa obranego przez wybraną kilka miesięcy wcześniej nową przewodniczącą partii, panią Brygidę Kuźniak. Tak się złożyło, że wkrótce po moim odejściu, PD poniechała prób nawiązania sojuszy politycznych z partiami ewidentnie socjaldemokratycznymi. Dziś 2,5 roku później mogę rzec, że właściwie – jeśli brać pod uwagę wyłącznie same kwestie programu politycznego – niemal w 100% podzielam opinie i poglądy wyrażane przez PD. Jednak o tyle cieszę się, że nie jestem członkiem partii (lub co gorsza delegatem na jej kongres), że nie będę 21 stycznia zmuszony stanąć przed trudną decyzją o przyszłości tego centrowego ugrupowania. Jak zagłosować, gdy zgłoszony zostanie wniosek o połączenie PD z RP – nie wiedziałbym.
Partia, jako całość, też chyba nie wie. Naturalnie w jej ramach znajdziemy i zdecydowanych zwolenników, i radykalnych przeciwników fuzji. Trudno jest jednak przewidzieć wynik głosowania. Łatwiej o diagnozę, że wybór ten znów rozrywa partię niemal na pół i grozi kolejną secesją niezadowolonych, tak samo jak po powstaniu LiD w 2006 i konstruowaniu listy „CentroLewica” w 2009, kiedy to sam znalazłem się w grupie secesjonistów. Na pierwszym ekstremum tego sporu jest wnioskodawca fuzji z RP, wiceszef PD, pan Marek Matczak. To w jego krótkim, przedkongresowym liście znajdziemy jasno sformułowane wezwanie do połączenia Partii z Ruchem. Podobne wydaje się stanowisko przewodniczącej Kuźniak, która jednak jest bardziej dyplomatyczna. Z jednej strony ocenia RP jako „pewną nadzieję” polityczną dla centrowej części polskiej sceny politycznej i podkreśla bliskość programową obu partii, ale z drugiej wyraża gotowość do ponownego startu na stanowisko szefowej PD, czyli bierze pod uwagę możliwość dalszego trwania partii jako bytu niezależnego. Najciekawszą diagnozą sytuacji przedstawia jednak Janusz Onyszkiewicz, szef partii w latach 2006-09. Z jego tekstu przebija generalnie miękki sprzeciw wobec idei fuzji, ale przyjmuje on ją jako jedną z alternatywnych dróg dalszego rozwoju sytuacji. Wydaje się, że byłby w stanie pogodzić się z połączeniem partii, choć wolałby luźniejszy związek i dlatego promuje ideę ponownego zbliżenia do siebie czterech środowisk, które 5 lat temu w zasadzie były razem i utworzenie z ich udziałem „Federacji Liberalno-Demokratycznej”, która powołałaby mniej lub bardziej formalną radę konsultacyjną i jako całość nawiązała współpracę polityczną z Palikotem. W skład Federacji miałyby wejść, poza samą PD, takie podmioty jak Projekt:Polska – stowarzyszenie będące następcą dawnej młodzieżówki PD, Młodego Centrum (Onyszkiewicz obie nazwy wymienia oddzielnie, jakby były to dwa różne podmioty), Stronnictwo Demokratyczne – partia, w której znalazła się grupa dawnych działaczy PD, a nawet środowisko pisma „Liberté!”, z którym sam jestem związany. Zasadniczo byłoby to więc zbliżenie ludzi, którzy rozeszli się w ostatnich pięciu latach. Onyszkiewicz byłby skłonny doprosić także SdPl, ale to raczej nieporozumienie – jeśli konstruuje się już i tak nieliczny i słaby podmiot, to warto chociaż dołożyć starań o naprawdę dużą spójność światopoglądową. Tak czy inaczej Federacja mogłaby funkcjonować w systemie różnych sojuszy, być może z Ruchem Palikota, ale Onyszkiewicz bierze także pod uwagę PO i SLD. Z sympatią odnoszę się do jego pomysłu, ponieważ odbieram go jako wyciągniętą rękę, także i wobec mojej osoby, jednak obawiam się, że Federacja stałaby się tym, czego sam autor pomysłu obawia się w kontekście innego projektu (przekształcenia PD z partii politycznej w stowarzyszenie), a więc gremium zajmującym się wspominaniem czasów i ludzi Unii Wolności, ewentualnie podejmującym inicjatywy na rzecz ich upamiętnienia (swoją drogą, coś takiego byłoby potrzebne!). Trudno też wyobrazić sobie płaszczyznę wspólnego działania „Liberté!” z pozostałymi podmiotami. Naszym celem jest wydawanie coraz lepszego pisma w sposób wyrazisty liberalnego, nie zaś działalność polityczna i startowanie w wyborach, tym bardziej we współpracy z którąś z trzech wymienionych partii sejmowych, z których każda wymusiłaby na nas daleko idące kompromisy w zakresie aksjologicznym. Wielu z nas w redakcji „Liberté!” ma chyba etap działalności partyjnej za sobą…
W końcu, ostatnia koncepcja w PD to zdecydowany sprzeciw wobec rezygnacji z niezależności. Wyrażają ją ostrzy krytycy partii Palikota, w tym możliwy kandydat na szefa PD, pan Maciej Gościński. Słabością tej koncepcji jest to, że nie wiąże się z żadnym nowym pomysłem, poza zwyczajnym „tak dalej”. Gościński wręcz sam osłabia swoją pozycję, sugerując, że chce być szefem tylko przejściowym, na kilka miesięcy, aż ujawni się właściwy kandydat, który przystąpi do odbudowy pozycji partii, jako niezależnego i samodzielnego podmiotu na scenie politycznej. Nie jest to silny leadership, a kandydatura sama siebie prezentuje z góry jako słabą.
Jak pisałem, nie wiem, jak zagłosowałbym, gdybym był delegatem na kongres Demokratów 21 stycznia. Mogę wymienić moje „za” i moje „przeciw” idei fuzji z RP. Do pierwszej kategorii zaliczyłbym następujące elementy. 1. Przechodząc do RP działacze PD wracaliby w sposób realny na scenę polityczną, kończąc już z górą pięcioletni okres, w którym nie odgrywali w zasadzie żadnej roli. Jest to jakaś konsekwencja wynikająca ze słusznego w mojej ocenie wniosku, że nie warto już dłużej trwać dla samego trwania. 2. Wejście centrowych liberałów z PD do Ruchu Palikota może (podkreślam: „może”) wywarłoby wpływ na przyszły kierunek tej partii. Być może udałoby się zatrzymać odpływanie partii coraz dalej na lewo i wzmocnić te elementy programu, które spowodowały pojawienie się oferty współpracy dla RP ze strony europejskich liberałów z frakcji ALDE w Parlamencie Europejskim. 3. Zupełnie inny temperament polityczny Demokratów mógłby przyczynić się do złagodzenia oddziaływania metki radykałów, happenerów i „świrów”, która częściowo przyległa do Ruchu, ze względu na, powiedzmy, barwny styl retoryki.
Ale są i argumenty „przeciw”. 1. Najważniejszy jest ten, że kurs na lewo jest raczej nie do zatrzymania. Palikot chce wygrać z Millerem walkę w konkurencji „prawdziwa lewica polska”. Mówią o tym wszyscy lokalni działacze RP, jest to główny raison d’etre Ruchu. Oznacza to, że trudnych do zaakceptowania dla centrowego liberała działań, takich jak udział w marszu 1majowym wraz z robotnikami z Sierpnia 80, będzie coraz więcej. Wówczas wejście do RP będzie pójściem jeszcze dużo dalej na lewo niż w czasach LiDu, albo „CentroLewicy”, a po rezygnacji z odrębności nie będzie już możliwości powrotu do samodzielności. 2. Główną rolą PD jest od kilku lat bycie kustoszem pięknych tradycji politycznych. Wejście do RP, pomimo realnych zbieżności programowych, jest jednak trudne do pogodzenia z tymi tradycjami, których PD wówczas musiałaby się raczej wyrzec. Inaczej mielibyśmy dysonans poznawczy o dużej skali. 3. Trzeba się zastanowić, czy towarzystwo Jerzego Urbana, Piotra Ikonowicza i środowiska pisma „Fakty i Mity” oraz partii Racja Polskiej Lewicy to towarzystwo, które typowy Demokrata i były unita jest w stanie znieść. Bardzo dobrze rozumiem tych, którzy znieść by w stanie nie byli. 4 W końcu, to może mniej istotny element, ale dla mnie byłby też ważny, gdybym był delegatem na kongres PD. Formacja tzw. kościoła otwartego, z którą się utożsamiam ja sam, ale i bardzo wielu ludzi, którzy kształtowali historię ROAD/UD/UW/PD, jest w kryzysie, marginalizowana przez kościół radiomaryjny i propisowski. Szkoda, że zniknęłoby środowisko małe, ale z potencjałem intelektualnym, które tej formacji jest bliskie. Jasnym bowiem jest, należy to zrozumieć, że kościół otwarty w Ruchu Palikota sojuszników poszukiwać nie będzie mógł.
Tak czy inaczej, drogie Demokratki, drodzy Demokraci, nie zazdroszczę Wam dylematu. Niezależnie od decyzji życzę pomyślności w imię wspólnej drogi przed laty.